Dlaczego fotografia makro jest produktem ,,niszowym”?

Obserwując przeróżne fora internetowe, blogi fotograficzne, konkursy dla fotografów doszedłem do wniosku, że fotografia makro a zwłaszcza owadów i pająków jest marginesem pozytywnie ocenianych, nagradzanych i dyskutowanych zdjęć przyrodniczych.

I zaraz nasuwa się pytanie dlaczego?

Z czego to wynika?

Chyba z ogólnej niechęci do wszystkiego co ,,małe”, ,,może ugryźć”, ,,lepiej zneutralizować butem” …

untitled-00449_28618180354_o

Atawistyczne podejście do świata, bardzo prymitywne ale faktycznie oddające rzeczywistość i stawiających fotografów ,,makro” najczęściej na ,,spalonej” którejś tam pozycji za fotografami krajobrazów, kaczek krzyżówek, saren buszujących w zbożu i zwabionych nieświeżymi kurczakami myszołowach.

Dlaczego laureatami konkursów fotograficznych rzadko są właśnie fotografowie ,,makro”? A jeśli już to najczęściej za zdjęcia rozczulających motylków spryskanych wodą z rozpylacza w porannym słońcu, lub kwiatuszków kolorowych koniecznie z kropelkami rosy…Obrzydliwych stacków nie robionych wcale w naturze…

Spotkałem się nie tak dawno z opinią jednego z czołowych fotografów przyrody, że zdjęcia makro nie wymagają takiego nakładu pracy jak zdjęcia chociażby ptaków czy ssaków. Publicznie nie zgodziłem się z opinią, krzywdzącą dla środowiska ,,makrzystów”. Wynika to z kompletnej niewiedzy środowiska fotografujących ,,prawdziwą dziką przyrodę” czyli te zwabione myszołowy czy bieliki, tudzież jelenie na rykowisku. W większości jest to fotografia ,,zasiadkowo- zwabieniowa” , oczywiście wymagająca nakładu pracy w postaci wykonania czatowni, określenie miejsca gdzie ptak da się zwabić i w zasadzie cierpliwego oczekiwania. Jest to rodzaj fotografii dosyć przewidywalnej, pomimo uciążliwości siedzenia godzinami w czatowni, czy bardziej ekstremalnie na jakimś drzewie.

W opinii takich właśnie kolegów ,,po fachu” od fotografii przyrodniczej zdjęcia makro są taka ,,bedłką” i wielu odgrażało się, że wystarczy że weźmie aparat z obiektywem w ręce i pokaże jak się robi zdjęcia makro. Z przyjemnością bym takie zdjęcia pooglądał, tylko, że na obietnicach i publicznej deklaracji zakupu obiektywów stanęło. Zdjęć nie zobaczyłem, nastała cisza…

untitled-07645

Swego czasu nie tak dawno wybrałem się na spotkanie jednego ze stowarzyszeń przyrodniczo -fotograficznych znanych w kraju. Na pytanie jednej osoby jaki rodzaj fotografii przyrodniczej preferuję, po mojej deklaracji, ze 80% to zdjęcia makro, usłyszałem, że jakoś ,,postara się przełamać”, bo to w sumie obrzydliwe. Po jeszcze jednej wizycie i prezentacji swoich kilku w miarę udanych zdjęć w tym nawet nagrodzonych, usłyszałem kilka ,,porad” od fotografów krajobrazowych odnośnie ,,pozowania” obiektów i ewentualnych ,,porad” za które podziękowałem z szerokim uśmiechem i postanowiłem dać sobie spokój z towarzystwami fotograficznymi by nie narażać delikatnych przesiąkniętych estetyzmem dusz na katorgę oglądania zbliżeń pająków czy mrówek …

untitled-01152

Nie deklarowałem się nigdy jako zwolennik jedynej i słusznej drogi fotograficznej jaka jest fotografia zbliżeniowa czy makro. Owszem mam i teleobiektywy i obiektywy szerokokątne a i dobry standard tez się znajdzie. Robię sobie krajobrazy, ptaszki jak cos wleci w obiektyw czy jakąś sarenkę. Ale nigdy nie deklarowałem, że jakaś forma fotografii jest czymś ,,gorszym”, zawsze twierdziłem że jest czymś ,,innym” ale próbowałem, nie głosiłem poglądów o wyższości jednych świąt nad drugimi tylko o ich odmienności. Niemniej niesmak pozostaje, niesmak, że niektóre zdjęcia (wcale nie moje tylko moich kolegów specjalistów od makro) kosztujące wiele wyrzeczeń, wyjazdów, zdawania się na szczęśliwy ,,traf”, bo w świecie bezkręgowców trudno zdać się jedynie na właściwy termin spodziewanego pojawu.. To prawdziwa loteria, ale i wielka przygoda, chyba większa i ciekawsza niż siedzenie w czatowni.

Chyba większość z nas boi się tego świata bezkręgowców, świata, który ilością gatunków i różnorodności deklasuje cały świat kręgowców w przedbiegach, ale ta deklasacja nie oznacza, ze jest to świat którego się trzeba wstydzić na zdjęciach.

untitled-09437_zpsfzzlfriv


Komentarze

  1. Mazep napisał(a):

    …sama prawda. Tak to jest z „towarzystwami”. Mam u siebie kolegę, który trzepie nagrody z najwyższych półek za fotografię nazwijmy to sobie pejzażową. Cuda, szczególnie góry. Był zapraszany np. do Kazachstanu, by stworzyć fotograficzne albumy sławiące piękno tego kraju….. w naszym rodzimym grajdole „towarzystwo” ….nie tyle, że go nie zauważyło….ba, wręcz otwarcie krytykowało słabość zdjęć …..podziękował i odszedł…. płynie nadal na fali swych osiągnięć i olewa towarzystwa 🙂 Mądrze napisane Przemku.

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

comments-bottom