Przyszła wiosna, przyszła z dala, temperatura około 6 stopni, wiatr, lekka mżawka, bardzo dobra do fotografowania mrówek. Mrówki są wtedy mnie ruchliwe. Oczywiście cały czas mówię o mrówkach budujących kopce. Te budujące ziemne gniazda będą dostępne dla fotografa troszkę później, od kwietnia.
Mrówki są wdzięcznym tematem, jednak dosyć trudnym do fotografowania.
Przede wszystkim chyba należy zapomnieć o fotografowaniu w świetle zastanym, mnie się kiedyś udało w specyficznych warunkach wykonać kilka fotek, ale było w to w czasie deszczu, a mrówki były uwięzione na gałązce młodej sosny.
Generalnie przyjąć trzeba, że do wykonania w miarę dobrej fotki tak ruchliwego stworzenia lampa jest niezbędna. By uniknąć przepaleń, refleksów (spora część gatunków jest dosyć połyskliwa), światło trzeba rozproszyć.
Ideałem jest użycie lampy do makro dwupalnikowej z dyfuzorami. Szczęście, że takową posiadam, chociaż przez długi czas była w niełasce 😉
Ważnym elementem jest odpowiednia pora, robienie zdjęć w szczycie aktywności, przy wyskokiej temperaturze jest oczywiście możliwe, pod warunkiem czasowego zatrzymania mrówki np. przy kropli wody, bądź kropli miodu, kawałku owocka, jakimś martwym chrząszczyku.
Można tez polować u wejścia do gniazda, mrówka bezpośrednio po wyjściu z korytarza zatrzymuje się na 2-3 sekundy, analizując otoczenie i dostępne sygnały chemiczne pozostawione przez swoje siostry. Jest to dobra okazja do wykonania zdjęcia. Optymalna pora to zdjęcia wykonywane jak najwcześniej rano, tutaj sprawa kluczowa to nie tyle światło co mniejsza aktywność mrówek. Trudno będzie wykonać zdjęcia niektórych gatunków, zwłaszcza bardziej agresywnych jak chociażby Formica exsecta, jest to wybitnie agresywna mrówka , tworząca zespoły kolonii, czasami nawet kilkadziesiąt gniazd skupionych na niewielkiej przestrzeni..Tak, to trzeba przeżyć tzn, wkroczenie w taki zespół kolonii, w gorący upalny dzień, np. przez przypadek uszkadzając jedno z gniazd. Przeżycia bezcenne..
Fajnym miejscem do fotografowania są rośliny, wraz z koloniami mszyc, bądź i bez nich.
Furażujące mrówki łatwo jest zaobserwować a aktywne pobieranie spadzi od mszyc, bądź soków roślinnych na chwile je zatrzymuje. a czasami lubią sobie ,,pogadać” na roślince
albo pójść na grupowy spacerek
Zaczynam swoja fotograficzna przygodę z mrówkami i zdjęcia moje nie są zbyt dobre ale mam nadzieje, że troszkę podciągnę warsztat w tym roku J
Co do sprzętu i parametrów, najbardziej optymalnym okazują się …wszystkie obiektywy do makro z odwzorowaniem 1:1, na pierwszym miejscu 50/2,8; później 100/2,8 i oczywiście 180/3,5. Okoliczności wymuszają czasami zmianę szkieł, czasami dłuższa ogniskowa jest bardziej użyteczna, zwłaszcza przy zachowaniu koniecznego czasami dystansu, z hmm różnych względów.
Przy fotografiach dużych mrówek zwłaszcza Formica spp. Ważne by jednak filtr zasłaniał soczewkę obiektywu, Strzelające kwasem mrówki to nie żarty, nie wiem czy mają wpływ na trwałość powłok socewek, ale lepiej nie ryzykować kontaktu z wydzielinami obronnymi. Przy zbliżeniach i krótszej ogniskowej już po paru sekundach na filtrze ochronnym widać co potrafią mrówki.
Osobiście fotografuję w trybie priorytetu przysłony czasami manualnym, przy przysłonie około f9-11. Reszta parametrów zależy od indywidualnego upodobania.
c.d.n
Kocham Twoje mrówki. Twój warsztat …. żartujesz, jest ekstra. Sam RAZ postanowiłem pofocić mrówy …. no i zrezygnowałem. Przecie te cholery ni sekundy nie ustoją w miejscu 🙂
Mazepus dzięki 🙂
Przefajowe 🙂 Natchnąłeś mnie i przypomniałeś zebym zrobił mały projekt tego lata 🙂
Baaardzo podobają mi się Twoje makro zdjecia. Bardzo bardzo. Nie znoszę tych modelowanych, nienaturalnych a wręcz uwielbiam dobrze zrobione z natury, jednostrzałowo.
🙂 jak projekt związany z mrówkami to będziesz ukontentowany, wymagający od fotografującego trochę gimnastyki ale niesamowicie odltotowy świat mrówek 🙂