Posted by
PREM w 12:39 |
2 komentarze
Makrofotografia wypełniła praktycznie 80% mojego czasu poświęcanego fotografii. Cotygodniowe sezonowe wyjścia ,,na makro” stały się rytuałem, któremu chętnie się oddaję. Oczywiście jak każdy ceniący swoje hobby namiętnie oglądam zdjęcia innych pasjonatów, próbując je oceniać, częściej podziwiając kunszt bardziej zaawansowanych kolegów. Oglądanie prac fotograficznych innych jest inspirującą aktywnością internetową. Tak, ale… jako entomolog, przyrodnik nie mogę często pogodzić się z aranżowaniem przez niektórych pewnych ujęć. W fotografii przyrodniczej bardzo ważne dla mnie jest by fotografowana istota czy to roślina, czy zwierzę, zostało uwiecznione w swoim naturalnym środowisku. Oczywiście jeżeli kanony fotografii makro pozwalają to staram się by fotografować je bez chaotyczności w tle, zdarza się że popełniam jakieś ,,przestępstwo” usuwając źdźbło trawy nachalnie wchodzące w obiektyw, lub listek zasłaniający roślinkę czy chrząszcza. Ale są pewne granice, co do których przekroczenia jednak nie mam odwagi i czułbym się źle gdybym je przekroczył. Fotografia cyfrowa pozwala na wiele ingerencji w wykonany kadr, może raczej nie fotografia a programy do obróbki. Sam w sobie program nie jest narzędziem szkodliwym, bo wystemplowanie plamki na brudnej matrycy, nałożenie filtra gradientowego, wzmocnienie kontrastu nie są niczym szkodliwym, to zabiegi retuszerskie w pełnym słowa tego znaczeniu. To retusz ale istoty sfotografowanej w naturalnym środowisku. Jeżeli jakiś chrząszcz związany jest ze środowiskiem naziemnym to pomijając przypadkowe ,,zawędrowanie” na roślinkę blisko ziemi wszelkie kadry tegoż chrząszcza na wysokich gałązkach zakrawają na farsę. Wiadomo, w sytuacji oczekiwań od oglądających zdjęć ,,czystych” trudno jest uzyskać zdjęcie takie fotografując go na ziemi, gdzie tło rozmazane, chaotyczne, a tego oglądający nie oczekuje. Z punktu widzenia fotografii nie jest to naganne, ponieważ wszelkim i środkami dążymy do uzyskania obrazu idealnego, pozbawionego zakłóceń, miłego w odbiorze. Nie zdjęcia środowiskowego. Ale z punktu widzenia przyrodnika zdjęcie takie wartości nie przedstawia, ba jest nawet swoistym oszustwem, na które dają się nabrać oglądający, którym aspekty przyrodnicze są obce. Czy takie zdjęcie ma jakąkolwiek wartość poznawczą? Według mnie żadnej. Poza wartością artystyczną. Nie jest fotografia przyrodniczą, lecz fotografowaniem obiektu i w zasadzie nie powinno wychodzić poza ramy określanej co prawda jako makro ale nie różniącej się od fotografii breloczka, czy gipsowej figurki. Oczywiście zaraz usłyszę, że przemawia przeze mnie zawiść albo inne nieciekawe uczucie. Ale nie, również potrafię zrobić takie zdjęcia, jednakże nigdy nie śmiałbym nazwać siebie robiąc je i publicznie prezentując – fotografem przyrodniczym. Podobnie jak nie nazywam fotografami przyrody fotografujących ptaki przy karmnikach. Oni nie fotografują przyrody, tylko obiekty zwabione przez nich jedzeniem by ich sfotografować. Ale wróćmy do makro. Gdy prezentowałem pierwsze swoje zdjęcia makro często wskazywano mi twórców na których powinienem się wzorować. Rzeczywiście przepiękne porywające tło, niesamowite zbliżenia często odwzorowujące powyżej 1:1, detale, fasetki oczu, błękity, tęczowe szczecinki, ale jak to zdjęcie zostało zrobione? Prawda okazała się bolesna. Nie dla mnie, ale dla twórców, obnażająca manipulacje martwymi zwierzętami, oszałamianie niskimi temperaturami, środkami do usypiania owadów, bądź nawet fragmentowanie owadów by w specjalnych technikach uzyskać doskonałe jakościowo zdjęcia w tym tak obrzydliwe, które zwie się stackami, czyli składakami warstwowych zdjęć, wykonanych najczęściej na martwych owadach lub częściach ich ciał. Doskonale ujęta głowa muchy czy ważki składa się z kilkudziesięciu zdjęć samej głowy nabitej na szpilkę na tle sztucznego niebieskiego tła o rodowodzie pudełka na kaszkę dla niemowląt ( prawdziwe nie zmyślam). I czy to można nazwać zdjęciem przyrodniczym? Raczej nie. Ale nie dla wszystkich. Dla niektórych każda forma krytyki takich zdjęć określana jest mianem zawistnego ataku na czyjeś uzdolnienia fotograficzne. Przy takich argumentach istotnie przenoszenie chrząszcza na gałązkę, by mu zrobić fotkę na czystym tle nieba, wydaje się niewinna igraszką, w sumie niegroźną dla zwierzaka. A co ze zdjęciami aranżowanymi w studio? Mam na myśli zdjęcia przeniesionych do warunków domowych żywych zwierząt bezkręgowych (najczęściej)…Widywałem takie...
Posted by
PREM w 14:18 |
no responses
Tak pochrzanionego dnia jeszcze nie miałem, zawsze śmiałem się z takich 13 tych dni ale chyba 13 go w środę to jeden z gorszych w ostatnim czasie, a niech tam co prawda jeszcze się nie skończył ale do północy już coraz bliżej, na szczęście…
Posted by
PREM w 08:21 |
no responses
Minął prawie rok od ostatniego wpisu, lenistwo z mojej strony jest zatrważające, ale się poprawię. tymczasem nabrałem obrzydzenia do fotografii krajobrazowej, zapewne z tego powodu, że zwierząt bezkręgowych w zimie jak na lekarstwo 🙂
Posted by
PREM w 16:04 |
4 komentarze
I tak już prawie po świętach ale były to leniwe święta i poza kilkoma cm w pasie po obżarstwie przybyło w galerii ,,mikroskopowej” kilka fotek, mimo wszystko niełatwa to sztuka fotografowanie spod mikroskopu…:-)
Posted by
PREM w 09:26 |
no responses
Chyba powoli nadchodzi. I taka refleksja, zimy nie było i chyba już do grudnia spokój. Aktywności fotograficznej tez nie za wiele tej zimy doświadczyłem, ale chyba nie tylko ja. Mimo wszystko jak porządnie napada śniegu, w kolaboracji ze słońcem i mrozem to tematów więcej i chętniej sięgam po aparat. Co prawda kontuzja jesienna pozostawiła lekki niepokój przy wyjściach plenerowych, ale niepokój ten jest coraz mniejszy a przy okazji trzeba się zabezpieczać, żeby nie doszło do wypadku i to nie tylko w materii hobbystycznej, w życiu też … przydaje się 🙂 A ta refleksja? Nie samą fotografią człowiek żyje, ale zabezpieczać się trzeba i prewencyjnie warto mieć oprócz fotografii jakieś hobby poboczne … byle nietuzinkowe...
Posted by
PREM w 14:53 |
no responses
Święta więc wszystkim Wesołych Świąt 🙂 a tymczasem odgrzewane archiwalia powrzucałem, żurawie etc…. Sezon powoli się zbliża i jak noga (ta po urazie) pozwoli….. 🙂 poszaleję mam nadzieję z aparatem 🙂 Dzisiaj Wigilia więc początek rozpusty kulinarnej, a przy okazji byłem grzeczny przez cały rok to i może coś pod choinką znajdę??
Posted by
PREM w 13:31 |
2 komentarze
Z przyczyn hmmm wiadomych, brak pogody, brak zwierząt, brak zdrowia etc. nie mówiąc o braku pieniędzy na wyjazdy do egzotycznych krajów, wrzucam odgrzewane kotlety z archiwum zdjęciowego. A to wpadnie jakaś nadobnica a to rzekotka, focone jeszcze Konica Minolta… Słodki urok antyku, można wciągnąć w nozdrza zapach 6 MP matrycy, upajać się nim do orgazmu to były czasy, fajne bo źle nie było ! pozdrawiam P.
Posted by
PREM w 12:36 |
no responses
Nowe galerie… ano postanowiłem grzybki wrzucić do jednej galerii a że ostatnio próbowałem swych sił z fotografią mikroskopową to i taka galerię też chciałbym zaprezentować, wkrótce zacznę wrzucać zdjęcia .. 🙂
Posted by
PREM w 16:35 |
no responses
Dodałem kilka nowych fotek, jakoś trudno mi się pozbierać po wypadku ale stopniowo dochodzę do siebie, najgorsze to to, że sporo czasu kosztowało mnie bym spojrzał na aparat bez wstrętu ale po takim incydencie w trakcie focenia to chyba normalne 🙂
Posted by
PREM w 10:25 |
no responses
Dodałem nowe galerie, jedna z nich ,,nowe zdjęcia” podyktowana tym, by nie wchodzic i nie przeszukiwać cały czas co tam nowego tylko siup do galerii i po sprawie. Zwierzaki domowe to drug a galeria, mam kilka zaprzyjaźnionych zwierząt domowych 🙂